10 lutego 2019, 01:09
W końcu, doczekaliśmy się trzysetnego odcinka Supernatural!
W czwartek mogliśmy obejrzeć odcinek zatytułowany "Lebanon". Jest to trzysenty odcinek Supernatural i jeszcze bardziej podniósł emocje od odcinka dwusetnego. Myślę, że powrót Johna i naprawa relacji rodzinnych w rodzinie Winchesterów wzruszyła nawet najmocniejszego widza. Dużo osób wzięło powrót Johna za "odgrzewanie kotleta", ale takie posunięcie ze strony twórców było bardzo dobre. Pomimo głównego tematu przewodniego odcinka, Sam i Dean mieli sprawę do rozwiązania, co nie dawało uczucia, że odcinek jest dosłownie o powrocie Johna.
W końcu po tylu sezonach mogliśmy zobaczyć pełną rodzinę Winchesterów w komplecie i szczęście na twarzach Sama i Deana. Jako widzowie nie mieliśmy okazji widzieć całej rodziny przy kolacji we wcześniejszych sezonach. Odcinek ten był ważny dla Sama, bo mógł on zakopać topór wojenny ze swoim ojcem. Cały odcinek miał w sobie trochę humoru przeplatanego smutkiem.
Oprócz Johna wrócił też Zachariasz. Co prawda, wrócił on tylko na chwilę tylko po to by bracia mogli go znowu zabić, no, ale wrócił. Mogliśmy też zobaczyć Castiela w wersji Anioła, który ślepo wierzy w swojego Pana, niczym ten Castiel, który był w sezonach początkowych. Dzięki tym powrotom i zmianom przypomniałem sobie stare sezony, o których przecież czasami zapominamy oglądając któryś już sezon z rzędu.